Co jest Grane! – Ecos: First Continent

Cykl „Co jest Grane!” od dziś będzie się pojawiał również na blogu Znad Planszy, nie tylko na Fanpage Starych Kości! To zbiór krótkich tekstów, opisujących pierwsze wrażenia i opinie na temat gier w które miałem okazję zagrać. Na pierwszy ogień Ecos: First Continent!

Trzy tygodnie z rzędu, w czasie naszych czwartkowych spotkań — jak deja vu — słyszałem od Kuby to samo zdanie.

„Musisz koniecznie zagrać! Powinno ci się spodobać!”

Skoro mus, to mus. Zagrałem i … Kuba miał rację, zatrybiło, ale nie tak jak sądził. Spodobało mi się bardziej! Bardziej niż sam mogłem przypuszczać! Spodobało mi się wszystko, prócz przestojów, które generowała 5-osobowa rozgrywka. Jednak i ten czas nie był stracony, pozwalał docenić jej różnorodność i niesamowitą combogenność. Kuba miał rację, to był gra szyta na moją miarę, to był Ecos: First Continent!

 

Myślałem, że to Kickstarter, wykonanie gry i tematyka zdecydowanie na to wskazywały. Zapewne nie do kupienia. Będę już zawsze zdany na Kubę, a to z doświadczenia oznacza długie miesiące oczekiwania na kolejną partię. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy okazało się, że to nie KS, a grę mogę kupić od ręki w kilku sklepach. Cóż więc mi pozostało — kupiłem!

Wczoraj skończyłem tłumaczenie wszystkich 105 kart, żeby móc zagrać z rodziną. Kilka godzin wycięte z życiorysu. Ekscytacja połączona z niepewnością daje poczucie podobne, jakiego doświadcza wiewiórka, która właśnie zajęła dziuplę na najwyższym Dębie w lesie, ale zdaje sobie sprawę, że właśnie jest wycinka i zaraz z tym całym drzewem może wyrżnąć na glebę. Nie ma ryzyka, nie ma zabawy — gramy!

 

Mina żony bezcenna jak zresztą przy każdej nowej planszówce. Pada standardowe pytanie „długo będziesz tłumaczył?”. Odpowiedź „ile kurwa będzie trzeba!” nasuwa się sama, ale zastępuję ją jednym z moich najlepszych uśmiechów i odpowiadam z wysiłkiem „krótko kochanie”. Nastoletni syn klasycznie włącza system ADHD i stwarza pozory człowieka poważnie dotkniętego owsikami w dupie. Znoszę to dzielnie, notując zaledwie jedno załamanie nerwowe i krótkotrwały tik zaciskania zbielałych pięści — całe szczęście, że nie trzymam w rękach kart.

 

Gramy! Na początku idzie trochę opornie, ze względu na sporą zależność językową, ale czysta, prosta i piękna mechanika gry rekompensuje ten mankament. Tłumaczenie kart spełnia swoje zadanie — duma mnie rozpiera! Reszta domowników przyjmuje to jak dopust Boży. Mam to w dupie, ważne że czuję się jak Kolumb, po odkryciu Indii — może w przeciwieństwie do Krzyśka, ja nie zaliczę wtopy.

Po kilkunastu minutach syn zaczyna się dobrze bawić i to nie tylko z powodu losowego dociągu kamyków z worka. Zaczyna dostrzegać to, co ja zauważyłem już podczas pierwszej rozgrywki — combosy! Jest Bogiem, Stwórcą, kreatorem światów — wszyscy jesteśmy. Na naszych oczach powstaje nowy świąt! Pojawiają się oceany, pustynie, flora i fauna. Piętrzą się góry, roślinożerne zwierzęta migrują, mięsożercy polują. Nasz Świat budzi się do życia, podobnie jak moja żona, po aktywacji udanego combosa. Ja się bawię znakomicie, tym bardziej że pozostali gracze na swój mugolski sposób doceniają Ecosa.

 

Wygrywam, co zasadniczo nikogo nie zaskakuje, ale pozwala moim kochanym współgraczom oddać się ich ulubionej pasji. W domu czuć zapach ironii i złośliwości, tak właśnie smakuje zwycięstwo!

Jednak prawdziwym wygranym nie jestem ja, ale Ecos. Zaskakujący, pięknie wykonany i bardzo klimatyczny. Przemyślany od strony mechanicznej i niezwykle angażujący. Tworzenie combosów to prawdziwa przyjemność, podobnie jak budowanie nowego świata. Losowość jest wpisana w kreację, ale spokojnie można ją kontrolować. Wystarczy zbudować odpowiedni silniczek z kart.

Karty są kluczem do wygranej, są sercem i sednem rozgrywki. Różnorodne i bardzo combogenne. Niektóre z nich posiadają kilka efektów i same z siebie generują małe combosy. Oddziaływają na mapę świata, a także na inne karty, tworząc efekt domino i możliwość aktywacji nawet kilku z nich za jednym razem. Mechanicznie Ecos przypomina mi zapomnianego, ale bardzo przyjemnego Augustusa. Tylko że jest bardziej rozbudowany i znacznie, znacznie lepszy.

Ecos: First Continent, to znakomita gra planszowa, po 2 rozgrywkach mocne 8.5/10. Niezależnie czy gram z geekami, czy rodzina sprawia ogromną satysfakcję i przyjemność. Ecos to proste zasady, a jednocześnie ogrom możliwość. Polecam się nie sugerować kompletnie niezrozumiałą i trochę krzywdzącą oceną na BGG. W Ecosie drzemie ogromny potencjał i ja zamierzam go odkryć. Koniecznie zagrajcie w Ecos: First Continent! Polecam!

Stare Kości

Ps. Dzięki Kuba, za dobry gust i rekomendację.