Tokaido (recenzja) vs Namiji!

Materiał reklamowy: Gra Tokaido została przekazana do recenzji przez wydawnictwo Rebel. Zapewniamy, że wydawca w żaden sposób nie ingerował w treść oraz wnioski zawarte w poniższym materiale / artykule.
Projekt
Antoine Bauza
Ilustracje
Xavier G. Durin
Liczba graczy
2-5
Czas rozgrywki
45-60 min.
Wydawca
Rebel
Rok wydania
2012 / 2022
Ocena BGG
6.9 / 10
Moja Ocena
3,5 / 5
Wykorzystane Mechaniki: set collection | turn order: time track | end game bonuses
Sprawdź, co oferuje Tokaido
  • Jednocześnie prześliczną i minimalistyczną orientalną oprawę,
  • Banalne zasady oraz pełen chillout przy planszy,
  • Asymetryczne zdolności podróżników i tak lubiane wśród graczy zbieranie setów,
  • Ciekawą i nieczęsto w grach spotykaną mechanikę ruchu Turn order: time track.
Logo Blog Stare Kości

Paweł Dołęgowski
Blog Stare Kości

Jeśli doceniasz naszą pracę,
wesprzyj nas w dążeniu do perfekcji! Postaw mi kawę na buycoffee.to

Bardzo przepraszam, ale nie mam czasu na opis strony z racji tego, że ciągle gram, a jak nie gram to piszę… i tak non stop.

Gry planszowe to moja pasja, dlatego uprawiam je z powodzeniem od niemal dekady. Pisanie to wielka przyjemność, ale też krew, pot i łzy.

To również potrzeba dzielenia się planszówkowym doświadczeniem, z którym nierozerwalnie związane są emocje i odczucia towarzyszące ogrywaniu kolejnych tytułów.

Ależ ten czas leci! Dekada z planszówkami minęła, a ja wciąż mam wrażenie, jakby to było wczoraj. Sięgam pamięcią początków hobby i grania w stricte rodzinnym gronie. Królowały tam Small World, Carcassone oraz… Tokaido — to samo, które stanie dziś w szranki z młodszym i nowszym Namiji. Najwyraźniej nie tylko życie kołem się toczy?

Cóż, czas mijał, a gusta zmieniały. Zanim się obejrzałem, w gronie rodzinnym grywałem już tylko od święta, a regały uginały pod ciężarem wymagających gier euro. Naturalny proces ewolucji sporej części graczy. Po latach, w ramach kolejnego jej etapu z przyjemnością i łezką w oku powracam do gier, od których moja przygoda z planszówkami się rozpoczęła.

Znakomitym przykładem takiego procesu może być wspomniana gra Pana Bauzy. Ciągle świeża, niczym sashimi z łososia podane w renomowanej susharni. Ze wszystkim, czego posmakować powinni początkujący gracze. Pięknym wykonaniem, orientalnym klimatem i relaksacyjnym flow gry. Szybką, płynną rozgrywką, ubraną w proste zasady. Pozbawioną presji i przytłaczającej decyzyjności, za którą podążają daleko idące konsekwencje.

Tym razem na warsztat biorę oldschoolowe Tokaido, spoglądając oczami gracza, jakim byłem wtedy i jestem obecnie. Co więcej, korzystając z nadarzającej się okazji, porównam ją ze znacznie młodszą, siostrzaną Namiji. Kolejnym dzieckiem kampanii crowdfundingowej, wydanym w drugiej połowie 2022 roku za sprawą Funforge. Nie bez sporych problemów i poślizgu, ale to już całkiem inna bajka.

Chodzą słuchy, że Tokaido bez dodatków, jest niczym japońska herbata parzona w zimnej wodzie. Spokojnie, aż tak źle nie jest, choć oba dodatki (Matsuri oraz Rozdroża) z pewnością pozytywnie i odświeżająco wpływają na różnorodność i regrywalność tego tytułu. Dziś jednak zajmiemy się wyłącznie podstawką, która swój debiut zaliczyła przeszło dekadę temu. Nie chciałbym nikogo wprowadzić w błąd, lecz mam wrażenie, że najnowsza edycja subtelnie różni się od poprzedniej. Z pewnością zmieniły się ilustracje pudełka, kart krajobrazów oraz przedmiotów, być może także podróżników. To może mieć znaczenie z perspektywy graczy, którzy polują na dodatki, posiadając w kolekcji poprzednią edycję podstawki. Nie wiem, w jakim stopniu zmiany wpływają na wsteczną kompatybilność, ale przed zakupem zalecam to zweryfikować.

Czy wspomniany lifting wyszedł grze na lepsze? Ciężko jednoznacznie ocenić, ale Tokaido z pewnością nie straciło na urodzie, czy symbiozie oprawy z tematem. To nadal istotne atuty gry. Wciąż jest klimatycznie, pięknie i barwnie, a jednocześnie czysto i minimalistycznie. O ile oprawa gry niezmiennie zachwyca, o tyle wykonanie budzi lekki niedosyt. Z jednej strony mamy solidną planszę. grube kafle postaci i insert, z drugiej ubogie znaczniki graczy, przeciętną jakość kart oraz wygórowaną cenę, nieadekwatną do wspomnianej zawartości. Niemiłym zaskoczeniem są kiepskiej jakości karty krajobrazów, które niczym znaczki pocztowe otrzymujemy w niepociętych paskach! Przy ich dzieleniu mogą powstać drobne ząbki. Niby nic wielkiego, ale jak to mówią: „niesmak pozostał”.

Temat oraz klimat to jedno, mechanika, to już całkiem inna bajka. W tej sferze zmian nie odnotowałem. Jeśli są przepraszam i biję się w pierś, winę zrzucając na wiek i pamięć staruszka. To w dalszym ciągu to samo klasyczne Tokaido. Wizualnie eleganckie, mechanicznie proste niczym budowa cepa. Nie ma w tym niczego złego, wszak Antoine Bauza od wielu już lat udowadnia, że proste wcale nie musi oznaczać prostackie. Proste mechaniki mogą sprawiać graczom wiele frajdy i to nie tylko tym początkującym. Za przykład posłużyć może 7 Cudów oraz niemal całe portfolio autora.

W Tokaido króluje powszechnie lubiany set collection, w stopniu istotnym odpowiedzialny za wyniki punktowe graczy oraz ciekawa — choć nie nowa już — mechanika ruchu (Turn Order: Time Track). Jej założenie jest takie, że turę wykonuje zawsze ostatni gracz w stawce. Poruszając swojego podróżnika wzdłuż drogi (obowiązkowo do przodu), wykonuje akcję przypisaną do pustego pola, na którym ostatecznie zdecydował się zatrzymać. Potencjalne pionki przeciwników napotkane w trakcie tej wędrówki, są przez gracza “przeskakiwanie”.Jeśli żadnego nie było i gracz wciąż jest ostatni, wykonuje kolejną turę. Jeśli nie, pierwszeństwo przechodzi na nowego „ostatniego” gracza. W rzadkich przypadkach pojedynczym podróżnikiem może wykonać sekwencję kilku akcji pod rząd, choć najczęściej tury graczy następują naprzemiennie. Ruch ograniczony jest wyłącznie polami gospody, przymusowego przystanku, w którym na graczy czeka strawa oraz odpoczynek.

Punkty zdobywamy na kilka w gruncie rzeczy prostych, stosunkowo podobnych sposobów, ściśle powiązanych z dostępnymi w grze akcjami. Do najprostszych zaliczamy kolekcjonowanie kart panoramy w różnych wzorach (3) oraz liczbie (3-5 kart na panoramę). Każda panorama zapewnia punkty, a ich przyrost jest uzależniony od liczby zebranych przez nas elementów. Posługując się przykładem, piąta — ostatnia — karta wodnej panorama przynosi graczowi 5 punktów, a poprzednia (czwarta) przyniosła 4 itd. Zebranie całego zestawu zapewni ich więc w sumie aż 15, plus trzy bonusowe, dla tych, którzy jako pierwsi ukończą wybrany rodzaj panoramy (jedno z siedmiu warunków osiągnięć).

Jeśli doskwiera ci brak kasy, ukojenie znajdziesz na farmach, gwarantujących szybki przychód gotówki (3 monety). Z kolei w gorących źródłach znaleźć można relaks i punkty zwycięstwa. Gracze mogą również wspierać świątynie, licząc na łaskę bogów i punktowy ekwiwalent przyznawany na koniec gry, w oparciu o ranking ich szczodrości.

Na głodnych wrażeń i optymalizacji wędrowców czekają akcje spotkania oraz sklepu. Pierwsza pozwala na zdobycie ciekawych jednorazowych bonusów, druga zapewnia możliwość zakupu dobrze punktujących pamiątek (set collection).

Jedynym obligatoryjnym polem akcji jest kończąca rundę gospoda. W gospodzie na zmęczonych wędrowców czeka smaczny i pożywny posiłek (6 punktów). Niestety podobnie jak w życiu, przyjdzie nam za taką przyjemność zapłacić. Jak dużo, zależy od wyboru posiłku i kolejności, w jakiej gracze dotarli do gospody.

Po rozpatrzeniu ostatniego pola gospody rozgrywka dobiega końca. Przed finałowym punktowaniem do rozdania są jeszcze cztery karty osiągnięć, każda warta 3 PZ. Następnie sumujemy zdobyte punkty i wygrywa ten z graczy, który zdobył ich najwięcej.

Tokaido to gra o piórkowych zasadach, lekkiej, przyjemnej rozgrywce, nieskomplikowanym punktowaniu, ale też skromnej liczbie wyborów. Niemal całkowicie pozbawiona presji, nie wymagająca kalkulatora w głowie. Nastawiona na niewielką interakcję (zajmowanie pól akcji, podkupywanie kart) i bezstresową rozgrywkę. Skierowana do każdego typu graczy, lecz z racji ograniczonej decyzyjności, ukierunkowana na graczy rodzinnych i początkujących. Dla zwiększenia różnorodności i regrywalności urozmaicona unikalnymi zdolnościami dziesięciu podróżników oraz dodatkami, oferującymi nowe strategie i wybory, bez komplikowania zasad, czy mechaniki.

Największym problemem gry jest zaledwie połowiczna decyzyjność. Z uwagi na mechanikę ruchu i wzajemnego blokowania, w udziale przypaść nam mogę akcje, których nie chcemy, o które wcale nie prosiliśmy. Wprawdzie zawsze możemy odskoczyć na kilka pól do przodu, ale zbyt daleki ruch, to woda na młyn naszych przeciwników. Niekiedy gra daje nam popalić, oferując całe sekwencje drugorzędnych wyborów. Pomimo rodzinnego charakteru rozgrywki, o przełamanie w takich sytuacjach ciężko.

Na Tokaido warto spojrzeć również przez pryzmat grubości naszego portfela. Nie za sprawą podstawki, którą kupimy dużo poniżej 140 zł, lecz obu raczej niewielkich dodatków. To prawda, że dzięki nim gra istotnie zyskuje na różnorodności oraz regrywalności, ale… Ich wygórowana cena wydaje się ciut nieadekwatna do zawartości.

Z pewnością kolejnym istotnym problemem Tokaido jest skalowalność. To tytuł, który dopiero w większym (4-5 osób) gronie graczy pokazuje prawdziwy potencjał. Wynika to również z faktu, że wariant dwuosobowy skaluje się dużo poniżej oczekiwań. Jeśli lubimy rozgrywki w duecie, na pewno lepiej sięgnąć po Tokaido Duo, przygotowane wyłącznie z myślą o dwóch graczach.

Tokaido zaliczyć należy do klasycznych, lekkich gier rodzinnych, ukierunkowanych w stronę początkujących graczy. To również bardzo dobry wybór w kontekście gier pierwszego kroku. Sprawdzi się w wielopokoleniowym gronie oraz tam, gdzie planszówki traktowane są w kategoriach okazjonalnego przerywnika obowiązków dnia powszedniego. Z pewnością ułatwi zaszczepienie planszowego bakcyla najmłodszemu pokoleniu graczy, ale… na tym zasadniczo jej rola się kończy.

To gra poniekąd banalna, z leciutkim flow i krótkim czasem rozgrywki (30-45 min). Zachęca wykonaniem, orientalną tematyką, ciekawą mechaniką ruchu oraz przyjemną, taktyczną optymalizacją. Jeżeli tego właśnie szukasz w grach planszowych drogi czytelniku, jestem przekonany, że Tokaido zaskoczy cię bardzo pozytywnie!

Czy to oznacza, że doświadczony gracz nie znajdzie tam niczego wartościowego? Jeśli stawia wyłącznie na gry zaawansowane, fillerki traktując jak dopust Boży, to niestety tak. Jak większość gier pierwszego kroku i ta doświadczonego gracza raczej niczym nie zaskoczy. Pamiętajmy jednak, że to, co dla jednych jest nieistotnym gatewayem, innym sprawi ogrom radości. Na tym między innymi polega piękno naszego hobby.

Na koniec obiecane porównanie z wydaną rok temu Namiji. Fanom gry widok najnowszej wariacji tej klasycznej już gry „drogi”, otwiera zapewne nie tylko serduszka, ale i portfele. Wiem, bo sam byłem w podobnej sytuacji. Pomimo niemałej pokusy, powstrzymałem się na szczęście przed zakupem i była to znakomita decyzja. Brawo zdrowy rozsądek, brawo intuicja, brawo ja!

Namiji to wariacja Tokaido oparta na zbieżnych założeniach mechanicznych i zbliżonym (jeśli nie bliźniaczym) flow gry. Wprawdzie już nie wędrujemy, lecz pływamy, ale w praktyce to bez znaczenia. Morska tematyka wymusiła modyfikację niektórych zasad i wprowadzenie nowych, lecz core gry pozostał niezmieniony. Mechanika ruchu, set collection (panoramy), czy karty umiejętności — to wszystko już było! Nowe akcje sprawiają wrażenie wymyślonych na szybko. Nie wiem, czy w założeniu miało być lepiej, czy tylko więcej? Pierwszego osiągnąć się nie udało, drugiego jest tu aż nadto. Mamy więcej sporą losowości, niezbalansowanie strategii, kilka średnio pasujących mechanik oraz ogólny przerost formy nad treścią. Z racji małej liczby rozegranych partii nie zamierzam gry recenzować. Chciałbym jednak podzielić się wrażeniami, listując co większe problemy Namiji, jako ciekawy punkt odniesienia do omówionego wcześniej Tokaido.

Po pierwsze gargantuicznej wręcz wielkości plansza i równie duże, a do tego niestandardowe pudełko edycji KS (nie wiem jak wygląda retail). Po drugie wszechobecna losowości. W kartach, a przede wszystkim mechanice push your luck, która zastąpiła lubiane przeze mnie budowanie set collection z wykorzystaniem kart pamiątek. Jedynym stałym, niezmiennym elementem planowania pozostały panoramy. Rozumiem próbę urozmaicenia gry o nowe mechaniki oraz akcje, potrzebę podniesienia poziomu emocji. Być może Tokaido rzeczywiście jest trochę zbyt statyczne i powolne, ale ja naprawdę lubię ten chillout i charakterystyczny flow rozgrywki. Nie chciałbym tego zamienić na przypadkowe dociąganie krewetek z worka pełnego krabów, czy kapryśny substytut mechaniki polyomino polegający na po części losowym łowieniu ryb i skorupiaków.

Ciekawe, asymetryczne umiejętności postaci oraz żywienie w gospodzie zastąpiono losowo dobieranymi kartami umiejętności, z których tylko nieliczne sprawdzą się zawsze, inne są sytuacyjne lub zbędne. Na plus oceniam jedynie prześliczne znaczniki graczy i możliwość punktowania za cele. Szkoda tylko, że i tu nie obyło się bez losowości.

Namiji jako wariacja Tokaido sprawdza się zdecydowanie gorzej. Podstawka jest wprawdzie bardziej różnorodna, ale… w grze jest za dużo chaosu. O wyniku decydują najczęściej szczęście i timing. Udany dobór kart celów i umiejętności może zadziałać niczym efekt domino. Zanim się obejrzymy, jeden z graczy deklasuje punktowo pozostałych, a nam w udziale przypada losowanie krewetek.

Nie twierdzę, że nie warto w ten tytuł grać, ale z pewnością nie należy przedkładać go ponad Tokaido, szczególnie z dodatkami. Prawda jest taka, że Namiji niczego nie urywa, niczym nie zaskakuje. Ot kolejna próba odcinania kuponów od tego co znane i lubiane, tylko że tym razem zmiany poszły w złym kierunku. I nie ma tu znaczenia, czy zaliczasz się do graczy początkujących, czy zaawansowanych. No, chyba że cenisz sobie skrajną losowość i lubisz przepłacać za planszówkowe średniaki? Ja nie lubię.

Uwaga! – Niestety w trakcie migracji danych pomiędzy telefonami utraciłem prywatne zdjęcia Tokaido, dlatego wyjątkowo wspieram się zdjęciami wydawcy.

Jeśli lubisz Stare Kości, dołącz do obserwujących mój Fanpage, na którym znajdziesz jeszcze więcej relacji i wrażeń z rozgrywek.

Więcej informacji na temat gry uzyskacie na Planszeo.pl

Najnowsze Recenzje!
Co jest grane! – Najnowsze wpisy!
Rankingi, felietony i poradniki