Mundialito: W drodze po mistrzostwo – Recenzja!

Uwielbiam sport pod niemal każdą postacią, szczególnie sporty drużynowe. Z nich najbardziej koszykówkę, szczypiorniaka i oczywiście piłkę nożną. Niestety natłok obowiązków powoduje, że nie poświęcam piłkarskiej pasji zbyt wiele uwagi. Odpuszczam rozgrywki krajowe, Ligę Mistrzów, czy Ligę Europy. Nie pasjonuję się Klubowymi Mistrzostwami Świata (zasadniczo nie ma czym), a nawet Copa América czy Pucharem Narodów Afryki. Rzadko mam czas i możliwość oglądania Polskiej Reprezentacji w eliminacjach do wielkich turniejów, dzięki czemu nie nabawiłem się jeszcze wrzodów żołądka i nadciśnienia. Jednak nigdy, przenigdy nie odpuszczam dwóch największych imprez piłkarskich — Mistrzostw Europy i Świata. To mój Święty Graal, moje sportowe El Dorado.

Niestety turnieje rangi mistrzowskiej odbywają się tak rzadko, że człowiek w moim wieku kalkuluje, czy na pewno dożyje do kolejnych 🙂 . Frustrację potęguje fakt, że oczywiście nikt do tej pory nie wymyślił naprawdę dobrej gry planszowej o tematyce piłki nożnej, czy koszykówki. Nawet wiewiórki są lepiej reprezentowane w planszówkowym świecie, chociaż mówiąc kolokwialnie, mają to głęboko w d… Dlatego dziś, na przekór wszystkim wiewiórkom, opowiem wam o Mundialito, polskiej grze planszowej traktującej o tematyce piłki nożnej!

 

Ten tekst przeczytasz w 7 minut
Rok wydania: 2019
Ilość graczy: 1-6
Czas rozgrywki: 20-60 min
Projektanci: Bartłomiej Marks, Jarosław Marks, Michał Kocięba
Wydawnictwo: ATM DATA

 

Losy tego projektu śledzę już od jakiegoś czasu. Gra została wydana dwukrotnie, w obu przypadkach dzięki kampaniom crowdfundingowym. Pierwsza edycja pojawiła się zdecydowanie za szybko i wyraźniej zabrakło jej odpowiedniego developmentu. Bieżąca, druga edycja znacząco „wydoroślała” zyskując nowy wygląd, dodatkowe warianty gry, talie kart akcji, oraz bardziej rozbudowaną rozgrywkę. Zmiany były na tyle intrygujące, że poczułem wewnętrzną potrzebę ogrania tego tytułu. Jestem po kilku rozgrywkach, nadszedł więc czas, żeby wyłożyć karty na stół i podzielić się swoją opinią.

 

Zacznijmy od tego, że Mundialito powstało z myślą o młodszych graczach i z założenia nie pretenduje do miana poważnej gry planszowej. I bardzo dobrze, ponieważ zdecydowanie do takich nie należy. Na Mundialito należy spojrzeć wyłącznie przez pryzmat zabawy i sporych emocji, jakie jej towarzyszą. Osobiście tak właśnie odbieram Mundialito i tylko z takiego punktu widzenia będę ją oceniał. Inaczej mocno bym ją skrzywdził, starając się za wszelką cenę udowodnić, że nie jest tym… czym z oczywistych względów po prostu nie jest.

W Mundialito chodzi o adrenalinę i emocje będące zalążkiem tych, które towarzyszą nam w trakcie turniejów piłkarskich. O interakcję (w większym gronie graczy) i czysty fun. Wynik jest sprawą trzeciorzędną, choćby z tego względu, że nie mamy nad nim większej kontroli. To nie jest gra strategiczna, nie ma tu miejsca na długofalowe planowanie i budowę silniczka, a aspekt taktyczny stanowi margines rozgrywki.

 

Czym więc jest Mundialito? Pamiętacie jeszcze czasy dzieciństwa? Piłkarskie mistrzostwa, które organizowaliście, używając wszystkiego, co było pod ręką – klocków, ludzików LEGO, kapsli! Tabele, statystyki, drabinki turniejowe. Tak właśnie wyglądało moje dzieciństwo. Kreatywność i wyobraźnia, zamiast konsoli i odtwórczego klikania na klawiaturze komputera. Tym właśnie jest Mundialito, tylko zamiast klocków mamy karty, a wyniki meczów zależą od szczęśliwych rzutów kośćmi.

Mundialito oferuje kilka trybów gry, różniących się poziomem trudności i czasem rozgrywki. Najprostsze warianty opierają się wyłącznie na systemie rozgrywek pucharowych i pojedynczych rzutach kośćmi, które ustalają wyniki poszczególnych spotkań. Trudniejsze tryby w dalszym ciągu bazują na rzutach kośćmi, ale uatrakcyjniają rozgrywkę, wprowadzając karty akcji, element blefu, możliwość rozgrywek grupowych, a także fazę rzutów karnych. Możemy również zorganizować draft, wprawdzie w szczątkowym wydaniu, ale to zawsze coś!

 

Kości, o których wspomniałem, różnią się nie tylko kolorem, ale również wartościami. Każda z 32 drużyn narodowych ma przypisana konkretną kość, odzwierciedlającą jej umiejętności i siłę ataku. Reprezentacje podzielone są na trzy grupy (1-3 gwiazdki), ale kryteria doboru drużyn do poszczególnych grup nie zawsze oddają realną wartość drużyny. Na szczęście kilka dziwnych decyzji wydawcy nie rzutuje na całokształt. Co wrażliwsi fani piłki kopanej w geście dezaprobaty, mogą w zaciszu domowym zaintonować jedną z klasycznych motywujących przyśpiewek stadionowych.

Zasadniczo cała zabawa polega na wyborze kilku drużyn i doprowadzeniu jednej z nich do mistrzostwa. W zależności od wybranego wariantu i liczby graczy, rozgrywka może potrwać od kilkunastu, do kilkudziesięciu minut. Nie wypowiem się obiektywnie na temat działania gry w podstawowym wariancie, ponieważ od razu zdecydowałem się na rozgrywkę z użyciem wszystkich dostępnych modułów. Przy okazji wprowadziłem kilka home rules, żeby usprawnić grę i nadać jej bardziej taktyczny charakter. Ograniczyłem również liczbę drużyn w turnieju do 16, ponieważ rozgrywka nie powinna trwać dłużej niż 30 minut. Zmiany pozytywnie wpłynęły na szybkość, płynność i odbiór gry przez współgraczy.

 

W zaawansowanym wariancie rozgrywamy mecze grupowe, a następnie drużyny z najwyższych miejsc przechodzą do fazy pucharowej. Każdy mecz posiada dwie fazy — zagrywania kart oraz rzutu kośćmi. Karty zasadniczo służą do modyfikacji rzutów, wzmocnienia, lub reakcji na rzuty przeciwnika. Część z nich działa przed inne po wykonaniu rzutów. Gracze, których drużyny uczestniczą w meczu, biorą odpowiednie kości (po jednej) i rzucają. Następnie modyfikują wyniki, rozpatrując karty zagrane przez siebie lub pozostałych graczy i porównują otrzymane wartości (bramki). W fazie grupowej punkty przyznawane są według ogólnie obowiązujących zasad, a mecze niejednokrotnie kończą się podziałem punktów. Remisy w rundzie pucharowej rozstrzyga dogrywka lub seria rzutów karnych. Karne to bardzo ciekawy element rozgrywki, jeden z najfajniejszych pomysłów wydawcy. Opiera się na wyczuciu rywala i spokojnie może stanowić osobną minigierkę.

 

Jak już się zapewne domyślacie, Mundialito bazuje na potężnej dawce losowości. Kości bywają kompletnie nieprzewidywalne i nawet modyfikatory (karty) nie zmieniają jej losowego charakteru. Rozgrywka jest prosta a reguły przejrzyste, wystarczy szybkie tłumaczenie zasad i można grać. Mundialito jest adresowane głównie do młodszych graczy i ich rodziców. Dzieci, a w szczególności chłopcy bawią się fantastycznie. Z wypieki na twarzy zagrywają karty i wykonują rzuty, emocjonując kolejnymi meczami i zwycięstwami. W trakcie zeszłorocznego konwentu „Planszówki na Narodowym” gra była rozstawiona na kilku stołach, zazwyczaj zajętych przez młodych fanów piłki nożnej. W Mundialito liczą się emocje i dobra zabawa.

To, co w przypadku większości gier uznamy za słabość, tu okazuje się zaletą. Gra opiera się na prostych zasadach, niezwykle popularnej tematyce i czystej frajdzie. Stanowi świetny sposób na wprowadzenie dzieci do świata gier planszowych. Zresztą nie tylko dzieci potrafią się przy niej dobrze bawić. W gronie dorosłych fanów piłki nożnej może spełniać funkcję fillerka pomiędzy cięższymi tytułami czy w przerwie meczu piłkarskiego. Mundialito posiada również walory edukacyjne z elementami quizu. Karty drużyn biorących udział w rozgrywce zawierają informacje na temat powierzchni, liczby ludności, nazwy stolicy, czy lokalizacji danego państwa na mapie świata. Dzięki czemu Mundialito uczy, bawiąc i bawi, ucząc.

 

Osobiście lubię Mundialito, chociaż zdecydowanie nie należę do fanów losowości. Dla mnie to nie jest gra, tylko sposób na dobrą zabawę. Jest ładnie wykonana, grywalna i traktuje o piłce nożnej, a to niestety rzadkość. Generuje spore emocje i przypomina mi czasy dzieciństwa. Tylko tyle i aż tyle. Jest mnóstwo gier, które nie oferują nawet połowy tego, co zapewnia Mundialito. Szczególnie, teraz kiedy dzieciaki z przymusu, non stop siedzą w domach, spędzając większość czasu przed ekranami komputerów i telewizorów. Mundialito może być świetną odskocznią i sposobem na wspólną zabawę. Beztroską i losową, ale zabawną i emocjonującą. Odskocznią od codzienności, nawet naszej planszówkowej.